O Witkacym, plotki i prawdy

O Witkacym krążyła niezliczona ilość plotek jeszcze za jego życia, i wciąż ich niemało. Jego „Dziwność Istnienia” budziła zawsze silne emocje i sprzeczne opinie. Jaki naprawdę był Witkacy? Dajmy mu szansę … oddajmy mu głos.

   Przez jednych określany jako: dziwak, pijak, hulaka, narkoman, ekscentryk, eksperymentator, a przez innych jako wizjoner, wszechstronny i ponadczasowy twórca, eksperymentujący fotograf, filozof który stworzył własny system filozoficzny, teoretyk sztuki, pisarz i dramatopisarz, malarz i rysownik. Człowiek legenda, który łamał normy obyczajowe, a jego szczerość często graniczyła z ekshibicjonizmem. Człowiek bardzo uporządkowany i wyjątkowo pracowity, a jednocześnie znajdujący czas na spotkania i dyskusje z przyjaciółmi, na wycieczkę w Tatry, na pisanie niezliczonych listów. Był obdarzony olbrzymim poczuciem humoru, którym maskował swoją wewnętrzną niepewność i delikatność uczuć. Był wspaniałym kompanem, lubił skupiać na sobie uwagę – niektórzy mieli mu to za złe. No i na pewno był nierozumianym i niedocenianym za życia artystą. Spróbujmy poznać jego „Dziwność Istnienia”…

 „Oto więc człowiek i twórca, indywiduum, Istnienie Poszczególne – jak to sam określał – które życie traktuje jak twórczość (w sztukę bowiem zamieniał wszystko, czego się dotknął, a żadna z jej dziedzin nie była mu obca) – twórczość zaś jako jedyną możliwą formę życia.” [1]

Witkacy napisał 40 dramatów, 4 nowatorskie powieści, dwie książki eseistyczno-publicystyczne, kilkaset artykułów polemiczno-krytycznych i kilka tysięcy listów. Pozostawił po sobie kilkadziesiąt obrazów olejnych, ponad 3000 pastelowych portretów, olbrzymią liczbę rysunków, szkiców i fotografii. A cały ten ogromny dorobek stworzył praktycznie w ciągu dwudziestu lat swego życia.[2]

A jeśli chodzi o plotki to Witkacy o nich wiedział −  „Pod tym względem, w naszem już i tak wyjątkowo plotkarskiem i lubiącem bawić się oszczerstwami społeczeństwie, spotkało mnie wyróżnienie. Mimo całego braku megalomanji, co z całą uczciwością podkreślam, mam wrażenie, że doborem bzdur i kłamstw, jakie o mnie mówiono i mówi się jeszcze, nie każdy, przeciętnie znany u nas człowiek, poszczycić się może.”[3]

A skoro w temacie plotek wyróżniano go szczególnie, więc Witkacy postanowił sam się do nich odnieść i z właściwym sobie przekąsem ogłosił  w tej sprawie oficjalny komunikat:

  • byłem i jestem dotąd nałogowym palaczem, walczącym bohatersko od lat dwudziestu ośmiu ze straszliwym przyzwyczajeniem
  • do pewnego stopnia możnaby mnie uważać w pewnych okresach za nałogowego pijaka, o ile za takiego (różne są standardy — wzorce) uzna się kogoś, kto urzyna się przeciętnie raz na tydzień, potem nie pije miesiąc albo i więcej i który miał jedną jedyną w życiu pięciodniówkę (á propos pewnej premiery scenicznej — okoliczność wysoce łagodząca) i do dziesięciu trzydniówek, i który nigdy nie chlał wódy rano przy goleniu się
  • nigdy nie byłem kokainistą — temu przeczę stanowczo, mimo że dla wielu perwersyjnych kretynów i to moje oświadczenie może być właśnie dowodem za, a nie przeciw
  • dwa razy w życiu zażyłem kokainę na trzeźwo i zaraz postarałem się zapić to świństwo. Inne wypadki zażywania tego drogu (z czym się nigdy nie kryłem, podpisując rysunki robione w tym stanie odpowiednią marką Co) połączone były zawsze z wielkimi „popojkami a la maniere russe”
  • nigdy nie byłem morfinistą, mając idiosynkrazję do tego specyfiku (raz w życiu miałem zastrzyk minimalny i o mało nie umarłem)
  • ani eteromanem, z powodu jakiegoś braku zaufania do eteru, mimo że używałem go parę razy w życiu: z wódką i przez wdychanie. Rysunki, owszem, były dość ciekawe i przy wdychaniu uczucie ginięcia świata i ciała, a potem „metafizycznego osamotnienia w przestrzennej pustyni” zabawne, ale jakoś to nie przemawiało nigdy do mego przekonania
  • przeczę przy sposobności, jakobym oddawał się homoseksualizmowi, do którego czuję wstręt najwyższy

Te najbardziej absurdalne potraktował zaś z  charakterystyczną dla siebie ironią − Witkacy podaje więc, że nie jest prawdą:

  • jakobym żył płciowo z moją syjamską kotką, Schyzią (Schizofenią, Isottą, Sabiną, którą bardzo lubię, ale nic poza tym) i jakoby nierasowe zresztą kocięta z niej zrodzone były do mnie podobne
  • jakobym miał stragan portretowy na Wystawie Poznańskiej i robił dziesięciominutowe portrety po dwa złote (czego te dranie nie wymyślą!)
  • jakobym był blagierem i rzucał się na kobiety przy lada sposobności
  • jakobym uwodził mężów żonom
  • chodził we fraku (nigdy nie miałem fraka w ogóle) na Giewont
  • pisał sztuki sceniczne dla kawału,
  • nabierał i kpił, i nie umiał rysować.

Wszystko to są plotki wymyślone przez jakieś obskurne baby, kretynów i idiotów, a nade wszystko przez draniów chcących mi zaszkodzić. Odpieram te znane mi plotki i z góry te wszystkie, które krążyć jeszcze o mnie w Zakopanem i jego przysiółkach będą. Szlus.” [4]

O Witkacym powiedziano już wiele. Naukowcy analizują każe jego słowo i dzieło. Jest wiele anegdot spisanych przez osoby, które go znały. Poszukajmy dalej i spróbujmy przypomnieć sobie wspólnie inne ciekawe informacje o jego życiu, poznać go trochę bliżej lub odkryć coś czego o nim nie wiedzieliśmy. Spróbujmy dowiedzieć się więcej o Witkacym.

A Witkacy mruga do nas okiem i pyta „…czy po mojej śmierci nie ustaną te potwornostki wymyślane na mój temat”?

 


[1] Anna Micińska, Istnienie Poszczególne: Stanisław Ignacy Witkiewicz, Wrocław 2003, str. 7

[2] Ibidem, str.6

[3] Stanisław Ignacy Witkiewicz, Nikotyna – alkohol, kokaina – peyotl, morfina – eter i appendix, Warszawa 1932, str.7

[4] Stanisław Ignacy Witkiewicz, Nikotyna – alkohol, kokaina – peyotl, morfina – eter i appendix, Warszawa 1932,  str. 12

Skomentuj

E-mail pozostanie niewidoczny. Pola wymagane oznaczone są *