„Twarze Witkacego” – skąd i po co?

   Witam Was na blogu „Twarze Witkacego” i zapraszam do wspólnej podróży przez życie Stanisława Ignacego Witkiewicza – jednej z największych polskich indywidualności – malarza, pisarza, dramaturga, filozofa i fotografa oraz niezwykłej osobowości.

Już zapewne przeczytaliście kim jestem, ale może przypomnę, że nazywam się Alina Kręcisz i jestem fotografem, podróżnikiem, po trochu blogerem i dziennikarzem, a ostatnio, ponieważ lubię wyzwania, napisałam książkę. Moje zdjęcia były wystawiane na kilku wystawach, a za swoją działalność dziennikarską opisującą walory ukochanej przeze mnie Sri Lanki zostałam w 2018 roku uhonorowana nagrodą „The Best Foreign Journalist Promoting Sri Lanka Tourism”.

Blog „Twarze Witkacego” jest częścią mojego autorskiego projektu noszącego nazwę „Odkrywamy Witkacego”. Innym jego elementem jest książka „Moja podróż z Witkacym i Malinowskim na Cejlon”. Całość ma charakter artystyczno-badawczy i łączy dwie moje pasje: Witkacego oraz dawny Cejlon i dzisiejszą  Sri Lankę.     

   Wszystko zaczęło się od Sri Lanki … potem nastąpił efekt domina.

Chcąc podzielić się  moimi wrażeniami z wielu podróży oraz coraz większą wiedzą o Sri Lance zaczęłam prowadzić bloga : http://thetasteofsrilanka.com/pl/ . Szukając wspomnień polskich podróżników z ich wypraw na „rajską wyspę” trafiłam na dziennik Malinowskiego. Okazał się  ciekawym uzupełnieniem reportażu „Z podróży do Tropików” Witkacego, ale wciąż były to tylko ogólne zarysy tej podróży. Jednak pomyślałam sobie − dlaczego nie pójść tym śladem i nie przeżyć z Witkacym i Malinowskim „tajemnej potęgi tych krajów”. Dlaczego nie sprawdzić jakich „niepojętych cudów” szukali oni w tropikach i dlaczego Witkacy pozostał „niewolnikiem tej wizji do końca życia”.

  Tak powstała książka „Moja podróż z Witkacym I Malinowskim na Cejlon”. Zachęcam Was do jej przeczytania i przeniesienia się na Cejlon sprzed stu lat, w miejsca które odmieniły twórczość Witkacego. Będziecie mieli również szansę poznać współczesną Sri Lankę jej obraz ilustrowany moimi zdjęciami i przeżyciami, mojej pasji i wrażliwości.

„Moja podróż z Witkacym i Malinowskim na Cejlon” zawiera tylko fragment życia Witkacego. Aby pokazać go szerzej utworzyłam tego bloga, gdzie spróbujemy razem poznać inne „Twarze Witkacego”. 

A twarzy Witkacy miał wiele i można je odnaleźć w jego bogatej i wielowymiarowej twórczości:

„Bo też cała ta twórczość, jej stylistyka, idee i losy, to osobliwa historia. Bardzo polska, trochę europejska i niesłychanie pogmatwana. Pogmatwana w kilku znaczeniach. Już wielość dyscyplin, uprawianych przez Witkacego, budzi zakłopotanie: malarstwo, powieść, dramaturgia, teoria sztuki, teoria kultury, ontologia, wszystko bardzo indywidualne, niełatwe do określenia jednym zdaniem, frapujące jako propozycja intelektualna, a przy tym splecione ze sobą, nierozłączne.” [1]

 „Witkacy wyczuwał w sobie przeróżne napięcia (…).  I tym wszystkim napięciom próbował stworzyć adekwatne pola uwolnienia, realizacji i rozwoju. Dzięki czemu stworzył tak wielostronny i tak „kubistyczny” obraz własnej osobowości. Ujawnił zamknięty w sobie kosmos twórczy”.[2]

 „W spuściźnie Witkacego nie można wskazać ani jednego arcydzieła, a mimo to nad całością unosi się aura genialności. Jej nośnik musi istnieć gdzieś poza, a raczej pomiędzy dziełami. Istnieje w przemyconej poprzez nie osobowości.”[3]

Choć nie rozumiano go za życia to czas przyniósł werdykt jednoznaczny:

„Witkacy to olśniewający prekursor na miarę europejską, samotny geniusz, grubo wyprzedzający, intelektualnie i artystycznie, najżywsze dziś orientacje i prądy zachodniej literatury.”

„Jakim cudem pod polską wierzbą wyrósł podobny fenomen”?[4]


[1] Cytat pochodzi ze wstępu napisanego w 1961 r. przez Konstantego Puzynę do Stanisław Ignacy Witkiewicz, Dzieła wybrane. Dramaty, Warszawa 1985, s. 5-7

[2] Maria Anna Potocka, Witkacy psychoholizm, Kraków 2009, s.299

[3] Ibidem, s. 300

[4] Cytat pochodzi ze wstępu napisanego w 1961 r. przez Konstantego Puzynę do Stanisław Ignacy Witkiewicz, Dzieła wybrane. Dramaty, Warszawa 1985, s. 5-7

Skomentuj

E-mail pozostanie niewidoczny. Pola wymagane oznaczone są *